Czy podróżniczki chodzą w sukienkach? Miłośniczki Martyny Wojciechowskiej powiedzą, że nie. Ja jednak nie jestem Martyną, poza Europę nosa nie wystawiam i uważam, że sukienka świetnie sprawdza się w drodze. Musi jednak spełnić kilka warunków.
Po pierwsze, koniecznie powinna być uszyta z naturalnych tkanin, takich jak bawełna, len czy jedwab, które pozwalają skórze oddychać. Po drugie, ma być luźna. Chodzi tu nie tylko o przewiewność, ale i problemy z dodatkowymi kilogramami. Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale ja już drugiego dnia wakacji ważę więcej niż w domu, każdego kolejnego jest tylko gorzej i gorzej. Wina leży po stronie wina 😉 i innych alkoholi, lodów, deserów, pizzy itp, jak również gromadzenia wody w organizmie. Luźna sukienka pozwala mi nie przejmować się sterczącym brzuchem, w końcu wakacje są raz w roku!
Trzecią cechą idealnej sukienki podróżniczki jest wzorzystość. Wzorki, szczególnie te nieregularne, sprawiają, że mózg osoby patrzącej na nas nie radzi sobie z rozpoznawaniem kształtów, dzięki czemu gubią się wszelkie niedoskonałości, które pod wzorkami schowamy. Co więcej, na wzorzystej sukience nie widać zagnieceń, (kto bierze ze sobą żelazko na wakacje?), a pośród plątaniny wzorów trudniej wypatrzyć plamę, o którą łatwo w podróży (szczególnie w podróży z dzieckiem).
Podsumujmy: naturalna, przewiewna, luźna i wzorzysta sukienka jest moim ulubionym strojem w podróży. Daje mi poczucie, że niezależnie od sytuacji (muzeum, teatr, restauracja, galeria sztuki) jestem stosownie ubrana i od samego rana do późnego wieczora dobrze wyglądam. A Wy? Lubicie sukienki w podróży czy może swobodniej czujecie się w szortach? Czekam na komentarze!