Och, jak ja uwielbiałam ten kolor! Razem z kremowym i brązem stanowił podstawę mojej szafy niezależnie od pory roku. Do dziś pamiętam, że odziana w krem i beż pojawiłam się na pierwszym posiedzeniu Rady Pedagogicznej w gimnazjum, w takich kolorach broniłam pracę magisterską i zapraszałam na ślub, w tej tonacji urządzałam pierwsze małżeńskie gniazdko… Tyle ważnych i pięknych momentów w życiu w kolorze, którego teraz unikam jak ognia! Dlaczego, ach, dlaczego?! Nie znajduję żadnego wytłumaczenia, Wysoki Sądzie. Beż rządził niepodzielnie w mojej szafie przez kilka dobrych lat, bo po prostu podobało mi się tak i już. Nie znalazł się też nikt życzliwy, kto pokazałby mi, że spokój i delikatność, jakie niesie ze sobą ten kolor, nijak się mają do mojego temperamentu.
Kiedy przeglądam zawartość szaf, wciąż i wciąż odkrywam głębokie złoża beżowej garderoby. I nie są to takie klasyki jak trencz Burberry czy szmizjerka w stylu safari, ale stosy kardiganów, góry bluzek, zwały koszul i hektary swetrów. Wytrychy stylizacyjne, bezpieczne opcje, zabawa w chowanego. Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że beż jest w ogóle be i bezwarunkowo fuj. Dobrze wystylizowany, zestawiony z wyrazistymi kolorami, ożywiony ciekawymi dodatkami, na szlachetnej tkaninie czy ciekawej fakturze, w towarzystwie mocno podkreślonych oczu będzie się prezentować jak milion dolarów. Co innego, kiedy pół garderoby jest beżowe, a drugie pół szare, na dodatek ubrania są bezkształtne i kiepskiej jakości, a nosząca je kobieta jak ognia unika makijażu. W takim wydaniu stajemy się niewidzialne, nasza cera wydaje się być poszarzała, a twarz blada i bez wyrazu, automatycznie przybywa nam lat. W dodatku wieje nudą i brakiem pomysłu na siebie.
Dlatego mam prośbę: zanim włożycie kolejną beżową rzecz do szafy, zastanówcie się cztery razy, czy na pewno. Stańcie przed lustrem i spróbujcie ocenić czy efekt jest korzystny, czy wręcz przeciwnie. A jeśli dojdziecie do wniosku, że Wasza miłość do beżu jest uczuciem trwałym i głębokim, postawcie na jakość, bawcie się odcieniami, wzorami, splotami oraz błyskiem. Pozwólcie sobie na choćby przelotne romanse z granatem, czernią, bielą, czy czerwienią, które nadadzą charakteru Waszym stylizacjom. Zwróćcie też uwagę na fasony – przy stonowanej kolorystyce warto postawić na wyrazistą formę. Amen!