Co jakiś czas odpowiadam na pytanie, dlaczego zostałam stylistką osobistą. Ponieważ w trakcie wczorajszych spotkań biznesowych pytanie znów padło i to niejeden raz, dzisiejszy wpis będzie odpowiedzią.
Dlaczego? Wiele osób myśli, że z zamiłowania do mody. A skąd! Moda i trendy są moim narzędziem pracy, ale nie wpadam w ekscytację, gdy Hermes wypuszcza nowy model torby, ani nie odkładam pieniędzy na ciuchy od Gucci. Owszem, śledzę, co się dzieje na kolejnych tygodniach mody, mam ulubionych projektantów, ale nie żyję tym intensywnie. I pewnie dlatego nie wybrałam kariery stylistki sesji zdjęciowych.
Lubię ludzi. Fascynuje mnie to, że są tak różni, a zarazem tak do siebie podobni. Cieszę się, gdy się rozwijają i nabierają wiatru w żagle. Doceniam, gdy szukają swojej drogi: nieważne, czy mówimy o pracy, rodzinie, hobby czy stylu. I smutno mi, gdy spotykam tych, którzy z różnych powodów zapomnieli o sobie i swoich potrzebach, bo wiem, że nie są szczęśliwi.
Swoją pracę postrzegam jako misję: chcę pomagać ludziom. Może myślicie, że szmatki i fatałaszki nie znaczą wiele. Mylicie się. Większość z nas ma potrzebę bycia docenionym i zauważonym. Chcemy się podobać, chcemy być ładni. Potrzebujemy akceptacji własnej i tej płynącej z zewnątrz, od innych. Zwłaszcza, że wciąż i wciąż, dzień po dniu, konfrontujemy się z photoshopową i instagramową nierzeczywistością, która wyznacza niemożliwe do osiągnięcia standardy. Są osoby, które same potrafią zadbać o swój wizerunek. Tym, które nie wiedzą, jak dobrać strój, by dodawał pewności siebie, podkreślał atuty sylwetki i tuszował mankamenty oraz był spójny z osobowością, służę swoją radą i pomocą.
Czy to działa? Za każdym razem, kiedy w przymierzalni rejestruję mieszankę ekscytacji, dumy i niedowierzania u moich klientów, wiem, że działa. Kiedy patrząc w lustro, oglądają się ze wszystkich stron, nie mogąc uwierzyć, w to, co widzą, nie mam wątpliwości, że dostali skrzydeł. Kiedy wysyłają mi wiadomości typu: Szkoda, że nie widziałaś miny męża, kiedy założyłam tę zieloną sukienkę. Opad szczeny!, jestem pewna, że będą wychodzić z domu z podniesioną głową. I kiedy raportują zasłyszane komplementy w stylu: Wyglądasz, jak paryżanka!, jestem dumna, że wreszcie dostają od świata to, na co naprawdę zasługują.
Brzmi jak najlepsza robota świata, prawda?
Kasia i jej kompleksowa metamorfoza wizerunku
Nadszedł dzień, kiedy wreszcie mogę się z Wami podzielić efektami kompleksowej metamorfozy, jaką przeszła Kasia. Razem ze stylistką fryzur, lingeristką, kosmetyczką i