7,99 – tyle dokładnie kosztował komplet bransoletek, które kupiłam w Pepco, składając stylizację na wesele kuzynki. Nie, żebym skąpiła, albo nie chciała kupić czegoś lepszego. To po prostu był najlepszy wybór. Tak dobry, że zwróciłam do sklepu biżuterię, jaką pierwotnie miałam założyć. Plastikowe rureczki w opalizujących kolorach najzwyczajniej nie miały sobie równych! Zestawione z szałową sukienką, butami dobrej jakości, torebką z sieciówki i fascynatorem od początkującej projektantki tworzyły fantastyczną całość. Mieszanie taniego z drogim to jeden z moich ulubionych patentów na stylizacje. Dlaczgo i jak to robić, by efekt był zadowalający, opowiem w dzisiejszym poście. Zapraszam.
Zacznijmy od dlaczego. No cóż… Tanie jest fajne, bo jest tanie. Nigdy nie miałam potrzeby epatowania markowymi metkami i wydawania fortuny na swoje stroje. I choć obecnie częściej zdarza mi się kupić coś z wyższej półki, miłość do plastikowego z sieciówek została. W dobie dynamicznie zmieniających się trendów to właśnie te produkty dają mi możliwość podrasowania garderoby czymś supermodnym i na czasie. To raz. Po drugie, uwielbiam wprowadzać w swoje stylizacje elementy młodzieżowego luzu, podkreślać dystans do siebie, grać estetykami, bawić się modą, wyglądać oryginialnie. Dzięki znaleziskom z pchlich targów, internetowych aukcji, wyprzedaży i sklepików z pamiątkami mogę to robić, nie nadwyrężając budżetu.
Czy są jakieś zasady, których się trzymam? Jasne, że są! Przede wszystkim pilnuję proporcji. Elementy kiczowate (jak moja broszka w kształcie świnki), plastikowe (większość moich kolczyków), sztuczne („klejnoty” w ulubionym naszyjniku), udające coś lepszego, niż w rzeczywistości (spodnie z ekologicznej skóry) nie mogą całkowicie zdominować mojej stylizacji. Lubię, gdy stanowią dodatek, maksymalnie połowę mojego looku. Wszak chcę wyglądać interesująco, nie śmiesznie!
Prócz tego, im większy udział plastiku w mojej garderobie, tym bardziej pilnuję jakości pozostałych elementów. Wełna, jedwab, bawełna o wysokiej gramaturze, skóra czy len są moją tajną bronią. Ich szlachetność stanowi interesujące tło dla tanich elementów i tonuje je. Oczywiście, nie ma też wybacz dla poszarpanych brzegów, sterczących nitek, krzywo wszytych kieszeni i innych niedoróbek, bo to one niejednokrotnie najbardziej psują efekt.
I na koniec jeszcze jedna uwaga. Kupuję tanie tylko wtedy, gdy jest niepowtarzalne i… nie wygląda tanio. Kicz kiczem, plastik plastikiem, ale jakieś zasady trzeba mieć 😉 Co Wy na to? Czekam na Wasze głosy w tej sprawie.
Stylizacja: wełniany sweter Benetton, spodnie z imitacji skóry Reserved, skórzana torebka niszowej marki Dissaq, skórzane botki z lokalnego obuwniczego, kolczyki H&M.
Kasia i jej kompleksowa metamorfoza wizerunku
Nadszedł dzień, kiedy wreszcie mogę się z Wami podzielić efektami kompleksowej metamorfozy, jaką przeszła Kasia. Razem ze stylistką fryzur, lingeristką, kosmetyczką i