Z ogromną przyjemnością przestawiam Wam metamorfozę Anetty – przepięknej kobiety o ciepłym uśmiechu, która nie do końca wierzy w swoją urodę. Anetta zgłosiła swój udział w przemianie, by zrobić sobie samej prezent urodzinowy. Nie była wolna od obaw, ale też miała mocne przekonanie, że żadna zmiana nie dokonuje się w człowieku bez opuszczenia strefy komfortu. Odważnie zdecydowała się podążyć za swoim marzeniem, czym bardzo mi zaimponowała.
To była tak zwana szybka akcja, bo nim się poznałyśmy, Anetta dużo już wiedziała na temat atutów swojej sylwetki, przeczytała książkę o analizie kolorystycznej i zrobiła skrupulatny przegląd szafy. Nie trafiłam więc na modową świeżynkę, ale dziewczynę świadomą swoich potrzeb. I bardzo dobrze, bo dzięki temu szłyśmy z metamorfozą jak burza!
Wspólną przygodę rozpoczęłyśmy od doboru kolorów. Okazało się, że delikatna uroda Anetty rozkwita w pełni wśród zdecydowanych i wyrazistych barw takich jak fuksjowy róż, malinowa czerwień, lazurowy błękit, ciepły granat, a szczególnie morskie odcienie zieleni, które najbardziej przypadły Jej do gustu.Wybór kolorów to jednak nie wszystko. Mnóstwo czasu spędziłyśmy szukając najciekawszych i najkorzystniejszych zestawień barw. Odkryłyśmy między innymi, że bez różu ani rusz (niemal każde połączenie zyskiwało na dodaniu choćby niewielkiego różowego akcentu) oraz że żółty w niewielkich ilościach (w plamkach, dodatkach, akcesoriach) niezwykle ożywia stylizacje.
Przyszedł czas na zakupy. Cel był jasny: szukamy sukienki, która wyeksponuje zgrabne nogi Anetty oraz spodni, które poszerzą nieco biodra i będą ciekawą alternatywą dla dżinsów.
Na zakupach spędziłyśmy dwie i pół godziny. Anetta wróciła do domu z dwiema sukienkami: króciutką letnią w drobną łączkę i kwiatową szmizjerką oraz trzema parami spodni: różowymi z szarfą w talii, czerwonymi cygaretkami i joggerami w kropki. To nie były zakupy pod sesję zdjęciową, ale takie prawdziwe, na życie, dlatego tak ważne było, by zakupione przez Anetę rzeczy pasowały do zawartości Jej szafy.
W dniu sesji zdjęciowej uzgodniłyśmy obie stylizacje. Ponieważ dzień był chłodny, zdecydowałyśmy się na rozkloszowaną szmizjerkę oraz joggery i koszulę z długim rękawem. Sukienka wymagała jedynie przewiązania paskiem, by jak najlepiej podkreślić talię. Zestawiłyśmy ją z butami na słupku, które nie tylko wyeksponowały zgrabne łydki i kostki Anetty, ale też stanowiły mocny balans dla szerokich ramion. Spodnie w kropki w towarzystwie szmaragdowej koszuli zyskały na wyrazistości dzięki czerwonym butom (tym razem na klocku) i jedwabnej apaszce zawiązanej na pasku torebki. Gdy przyszedł czas na makijaż, postawiłam na mocniejsze oko w kolorze oberżyny, doklejane kępki i różową szminkę na ustach. Delikatną urodę i naturę Anetty postanowiłam podkreślić fryzurą. Naturalnie wyglądające, rozpuszczone, lekko podkręcone na wałkach włosy sprawiły, że wyglądała bardzo kobieco.
I już! Czasem naprawdę nie trzeba wiele, by osiągnąć piękny efekt. Dajcie znać, jak Wam się podoba nowa Anetta.