Idziecie gdzieś na andrzejki? Nie? To świetnie, ponieważ dzisiejszy wpis będzie o tym, co założyć, gdy nie wybieramy się na zabawę andrzejkową. Domówka u znajomych to jedna z moich ulubionych opcji spędzania andrzejek czy Sylwestra. Jest swojsko, przytulnie i nie trzeba kupować wieczorowej sukienki, którą zakłada się góra trzy razy, a potem sezonuje w szafie przez kilka lat, bo pozbyć się żal, a nosić nie ma kiedy.
Co innego taka prywatka, na której można pojawić się w zestawie będącym efektem mieszanki twórczego namysłu i lekkiej paniki (Cholera! Trzeba było kupić tę głupią sukienkę).Mój przepis na taki zestaw jest następujący: spośród rzeczy, które mam w szafie, wybieram element bazowy. Mogą to być cygaretki, czarna ołówkowa czy połyskujący sweterek. Następnie dokupuję drugi element, taki z połyskiem lub w intensywnym kolorze, coś robiącego efekt wow, co dodatkowo będę mogła założyć w święta Bożego Narodzenia, a i potem w połączeniu z dżinsami założę do kina czy restauracji. Szpilki zawsze jakieś mam w domu, więc obywam się bez nowych, chyba że w którejś z sieciówek rzuci mi się w oczy coś mocno w trendach za ok. 100zł.
Zostaje kwestia dodatków: torebki i biżuterii. Bardzo mocno rozkminiam czy mama/siostra/koleżanka/kuzynka/szwagierka nie posiadają czegoś, co mogłabym pożyczyć na ten jeden raz. Najczęściej udaje się znaleźć coś u kogoś. Dla pełnego efektu robię się na bóstwo, czyli stawiam włosy, zakładam szkła kontaktowe i maluję wieczorowe oko i mocne usta. Ta daaaam! I znów wyglądam jak milion dolarów. Przy dobrych wiatrach wydaję nie więcej niż 100-200 zł na rzeczy, które założę jeszcze niejeden raz.
A Wy? Macie jakieś swoje tajemne sposoby na niezobowiązujące wyjścia i superciuchy wielokrotnego użycia? Dajcie znać, jak radzicie sobie w takich sytuacjach. Dobrej zabawy życzę i zapraszam na piątkowy post o andrzejkowych stylizacjach dla panów.